"Free"
Hundredth
Premiera:
Wytwórnia:
Ilość utworów:

Recenzja nowego albumu Hundredth – “Free”

2015 July 16 | Ania


Hundredth jest pochodzącą ze Stanów Zjednoczonych melodic hardcore’ową kapelą, która swoją karierę rozpoczęła siedem lat temu. Przez ten czas udało im się wydać dwa studyjne albumy. Pierwszy z nich zatytułowany „When Will We Surrender” ukazał się w 2010 roku. Dwa ostatnie lata przyniosły nam ze sobą dwie EP-ki. Pierwsza z nich „Revolt” ukazała się w 2013 roku, a rok później ukazała się kolejna – „Resist”. W tym roku do sprzedaży trafił ich kolejny materiał, którym jest trzeci studyjny album zatytułowany „Free”. Płyta do sprzedaży trafiła w połowie ubiegłego miesiąca, jednak to dopiero całkiem niedawno trafiła w moje ręce, dlatego teraz postanowiłam poddać ją krótkiej recenzji.

Dla każdego z nas wolność oznacza coś innego. Nad znaczeniem tego terminu głowili się już starożytni filozofowie i do dzisiaj ten temat został aktualny. Generalnie pojęcie to możemy tłumaczyć jako brak przymusu i możliwość dokonywania wyboru z dostępnych opcji. Teraz my sprawdzimy jak muzycy rozumieją to pojęcie, jakich oni wyborów dokonali i czy uwolnili swoje brzmienie na nowy albumie, które nosi tytuł „Free”. W ostatnich kilku latach mogliśmy zauważyć, że Amerykanie poszukują swojego stylu i szukają własnego muzycznego miejsca na ziemi. Po tym jak wydali EP-kę „Revolt” w bardziej hardcore’owym i punkowym stylu, rok później na kolejnym wydawnictwie przedstawili swoim słuchaczom bardziej melodyjną wersję tego gatunku. Po sprawdzeniu gruntu i reakcji słuchaczy poszli w zaprezentowanym w ubiegłym roku kierunku, przez co niewielka zmiana stylu na nowym nagraniu wyszła im bardzo naturalnie.

Przez dwa ostatnie lata muzycy z Hundredth ciekawość swoich słuchaczy zaspokajali poprzez wydawanie EP-ek. To właśnie na nich zapoczątkowali koncept wolnego ducha i uwolnienia własnych myśli, co mogliśmy usłyszeć dwa lata temu w kawałku „Free Mind/Open Spirit”. Trzeci studyjny krążek grupy jest zwięczeniem właśnie tej myśli przewodniej. Także w kwestii lirycznej zespół odchodzi od trendów panującym w tym gatunku i pokazuje nam bardziej pozytywną stronę hardcore’u. Zamiast mówić nam o negatywnych aspektach naszego życia, mówią o asertywności, wierzeniu w siebie i przełamywaniu własnych barier. Niewątpliwie jest to coś, co wyróżnia ich na tle innych kapel.

Grupa rozwinęła swoje skrzydła także pod względem instrumentalnym i przede wszystkim wokalnym. Nadal mamy tutaj do czynienia z hardcore’owymi numerami, jednak porównując je z ich poprzednią twórczością są one bardziej melodyjne, a w niektórych momentach nawet melancholijne. Wystarczy sprawdzić chociażby numery takie jak: „Inside Out”, czy „Break Free”, by upewnić się, że kawałki nadal przepełnione są pozytywną agresją i by upewnić się, że usłyszenie ich na żywo nie zawiedzie żadnego fana moshu. Zmiany możemy zauważyć także w wokalach tworzonych przez Chadwicka Johnsona. Na tym krążku pokazuje on naprawdę to, na co go stać. Daje on z siebie wszystko we wszystkich, nawet w najtrudniejszych momentach, w których niektórzy mogliby powątpiewać w jego możliwości. Wokale są nadal przepełnione energią i agresją charakterystyczną dla tego gatunku. Sam muzyk postanowił nadać im jednak odrobinę melodyjności, która sprawia, że kawałki są lepiej zapamiętywane. Wystarczy przesłuchać pierwszy singiel promujący krążek – „Unravel”, by przekonać się o tym, że w mgnieniu oka zapamiętamy ten numer i bez wątpienia stanie się waszym ulubionym. Niektórzy w nowym brzmieniu wokalu doszukują się podobieństw do tego, co zaprezentowało nam Bring Me The Horizon na swoim ostatnim krążku „Sempiternal”. Według mnie to porównanie nie jest do końca trafne, choć faktycznie w niektórych momentach możemy usłyszeć podobny styl śpiewania. Mimo braku szczególnych podobieństw, fanom Brytyjczyków zapewne spodoba się jeden z ostatnich kawałków jakim jest „Daze”.

Muzycy z Hundredth naprawdę postarali się i stworzyli solidny melodic hardcore’owy album. Album na którym nie ma utworów zapełniających na siłę krążek, nie licząc może otwierającego krążek intra „///”. Kierunek, który obrali jest krokiem w dobrym kierunku, utwory są pełne energii i mają w sobie odrobinę melodyjności, jednak słuchając płyty w całości, odnosi się wrażenie, że jest ona nieco monotonna. Brakuje w tym odrobiny różnorodności, zabawy z dźwiękami, wygląda to tak, jakby nie chcieli podejmować ryzyka w nowych kawałkach. Mimo tego, album jest naprawdę dobrze nagrany i warto na niego zwrócić uwagę w tym roku. Teraz poczekamy, co przyniesie nam rozwój ich kariery i co zaprezentują nam w przyszłości.

Komentarze: