"Means To An End - EP"
Message To The Masses
Premiera: 26.02.2016
Wytwórnia: Artery Recordings
Ilość utworów: 5

Recenzja EP-ki “Means To An End” od Message To The Masses

2016 January 25 | Ania


Każdego dnia wytwórnie płytowe utwierdzają mnie w przekonaniu o tym, jak wielu zespołów jeszcze nie znam. W taki oto sposób w moje ręce trafiła nadchodząca EP-ka Message to the Masses” zatytułowana “Means to And End”, która swoją premierę będzie miała za nieco ponad miesiąc, bo 26 lutego. Jeśli chodzi o samą kapelę, to tworzy ją czwórka muzyków z Arizony. Powstali w 2011 roku, jednak stosunkowo niedawno podpisali kontrakt z Artery Recordings i teraz będą próbowali przebić się w muzycznym świecie ze wspomnianym przed chwilą wydawnictwem. Jak im to wyszło? Przekonamy się już za chwilę.

“Means To An End” to zbiór pięciu kawałków, który otwiera agresywny utwór “The Vile”. Jest to zdecydowanie najmocniejszy i najmroczniejszy kawałek na tym albumie. Fani ciężkich brzmień, lubiący screamy w 100% utworu, mogą czuć się zadowoleni. Następnie przechodzimy do promującego EP-kę numeru “Blood And Bones”. Tak jak i w poprzedniku, nie mamy tutaj co narzekać na brak energii, jednak tutaj możemy już usłyszeć czyste i melodyjne refreny. Na szczęście wokale nie zostały obrobione na sto różnych sposobów, by brzmiały dobrze, a autotune ograniczono do przyzwoitego minimum. Same wokale brzmią naprawdę ciekawie i zapadają w pamięci, może nawet odwracają nieco uwagę od mało skomplikowanych i już trochę oklepanych riffów. Piosenka przez to jednak wpada szybko w ucho i dostaje u mnie dużego plusa. Kolejny z utworów nosi tytuł “Scars” i rozpoczyna się bardzo klimatycznym intrem, w którym możemy usłyszeć pianino i odrobię skrzypiec. Niech Was to jednak nie zmyli, bo już po chwili możemy usłyszeć gitary. Co prawda screamów tutaj nie usłyszymy, bo piosenka jest bardziej rockowa z odrobiną pazura, ale czyste wokale naprawdę dają radę. Sama piosenka nie wiedzieć czemu w myślach przywołało mi trochę Of Mice & Men, jednak ostatecznie myślę, że kapele te mało mają wspólnego ze sobą. W utworze tym nie brakuje także trochę orkiestralnych momentów, które jeszcze nie jeden raz usłyszymy na tym wydawnictwie.

Także kolejny utwór – “Loves Last Dance” pokazuje nam tę mniej metalcore’ową twarz tej kapeli. Nadal czyste wokale królują (nie licząc końcówki utworu). Tym razem jednak możemy usłyszeć odrobinę elektroniki, ale nie jest ona przytłaczająca i nie czujemy się jak na dyskotece. Niespodziewanym elementem tego kawałka może być solówka w jego połowie. Tego się zdecydowanie nie spodziewałam, jednak nie mogę też powiedzieć, że wyszło to nieciekawie, bo wręcz przeciwnie. Album ostatecznie zamyka kawałek “Open Your Eyes”, który wraz z “Blood And Bones” był jednym z singli promujących EP-kę. Po raz kolejny możemy usłyszeć trochę więcej orkiestralnych elementów. Słychać, że Matt Good (From First To Last) dał trochę więcej od siebie w tym kawałku. Kapela także po raz kolejny pokazuje nam swoje mocniejsze oblicze. Piosenka w stylu “Blood and Bones” z krzykliwymi zwrotkami i melodyjnymi refrenami, tylko teraz z odrobiną elektroniki w tle.

EP-ka ta okazała się dla mnie dużym zaskoczeniem. I to bardzo pozytywnym! Co prawda utwory te niekoniecznie wprowadzają coś nowego do tego gatunku, jednak zasługują na uwagę. Muzycy pokazali nam na co ich tak naprawdę stać. Tak naprawdę każdy znajdzie tutaj coś dla siebie, bo ta EP-ka zdecydowanie nie skupia się na jednym gatunku. Brzmienia od mocnych metalcore’owych po te post-hardcore’owe z odrobiną elektroniki i w końcu bardziej rockowe. Wokale naprawdę zwróciły moją uwagę, a melodyjne refreny są miłe dla ucha i szybko zapadły mi w pamięci. Muszę przyznać, że jak na debiut, to jest naprawdę nieźle. Może jeszcze jakby trochę popracowali nad instrumentalną stroną kawałków w niektórych miejscach, to nie miałabym się do czego przyczepić.

Komentarze: