"Post Human: Survival Horror"
Bring Me The Horizon
Premiera: 30.10.2020
Wytwórnia: RCA
Ilość utworów: 9

Recenzja: Bring Me The Horizon – “Post Human: Survival Horror”

2020 November 10 | Michał Piaszczyński


Bring Me The Horizon jako zespół chyba zawsze będą jedną z moich ulubionych kapel. Moim Zdaniem bardzo dobrze mieszają ze sobą różne gatunki, czego końcowym efektem są świetnie brzmiące utwory. Oczywiste więc jest to, że premiera ich najnowszej EP-ki pt. „Post Human: Survival Horror” była jednym z ważniejszych wydarzeń w tym roku i z przyjemnością podjąłem się napisania recenzji. No więc zaczynamy.

Mini Album już na samym początku nas zaskakuje, wielu fanów bardzo tęskniło za „tym” Bring Me The Horizon. Mowa tu o kawałku „Dear Diary”, co tu dużo gadać, wreszcie doczekaliśmy się porządnego ciężkiego kawałka od Brytyjczyków. Z pewnością nie każdemu przypadnie on jednak do gustu, bo to „nie to samo co kiedyś”. Dla mnie jednak to jeden z lepszych utworów z całego krążka.

Następne dwa utwory, to ciekawe połączenie nieco cięższego grania z tym co znaliśmy z ostatniego wydawnictwa zespołu tj. „amo”. W sumie to brzmi to nawet ciekawiej i bardziej dojrzale. W kawałku „Parasaite Eve” wyczuwam odrobinę inspiracji Linkin Park, o czym zespół sam nas informował w zapowiedziach. Podobne odczucia pojawiają się u mnie w przypadku „Teardrops” z tym, że tutaj słyszymy jednak bardziej rockową stronę zespołu. Jednym z ciekawszych elementów nowego materiału jest również singiel „Obey”. Ponownie możemy usłyszeć w nim mocniejsze krzyki Oliego, z którymi bardzo fajnie zgrał się gościnnie występujący w tym numerze YUNGBLUD. No i wreszcie pod koniec słyszymy ciężki breakdown 😊

Piąta piosenka to nic innego jak zwyczajna przerwa i wstęp do kolejnego kawałka, o nazwie „Itch For The Cure (When Will We Be Free?)”. Przy okazji, wtrącę, że jeżeli wracamy do długich tytułów piosenek to ja jestem zdecydowanie za!

No i czas na mojego ulubieńca, chociaż ciężko mi zdecydować, który utwór wybrać jako swoisty numer jeden (pierwszy czy właśnie ten). A mowa tu o bardzo mocno zaskakującym „Kingslayer”. Jaki ten utwór jest dobry! Bardzo brakowało mi czegoś takiego w wykonaniu Bring Me The Horizon. Dodatkowo gościnny udział BABYMETAL sprawia, że w mojej opinii brzmi to jeszcze lepiej i bardziej klimatycznie. Oczywiście niskie growle frontman’a również działają na plus tego kawałka.

 

 

Kolejnym numerem na krążku jest „1X1”, w którym usłyszymy kolejnego gościa jakim jest formacja Nova Twins. Jest to jeden z najmniej ciekawych dla mnie utworów, zwyczajnie mnie nie porwał. Znów jednak mogę wyczuć inspirację wyżej wspomnianym Linkin Park. Przedostatni utwór to znany już każdemu singiel „Ludens”, który no co tu dużo mówić… po prostu brzmi dobrze. Znów jest to interesujące połączenie elektrycznej strony zespołu z ich mroczniejszą stroną. Wyczuwam tutaj nawet odrobinę klimatu z płyty „Sempiternal”, co akurat dla mnie jest plusem 😊. I wreszcie finał całego materiału, „One Day The Only Butterflies Left Will Be In Your Chest As You March Towards Your Death…”. Nastrojowy i dosyć ponury kawałek, nie przypadł mi zbytnio do gustu, ale nie jest też najgorszym utworem. Z pewnością jednak fani grupy Evanescene mogą go polubić ze względu na gościnny udział wokalistki Amy Lee. To właśnie w głównej mierze występ charakterystycznej Amy dodaje temu utworowi wspomnianego już mrocznego, ponurego klimatu.

Podsumowując EP-ka bardzo mocno mnie zaskoczyła, chociaż z początku byłem sceptycznie nastawiony. Jest to jedna z bardziej interesujących premier tego okropnego roku. Słychać, że chłopakom z Bring Me The Horizon tęskno było do cięższego grania i ten swoisty powrót wyszedł im bardzo dobrze. Nie jest to moje ulubione wydawnictwo tej grupy, jednak ma w sobie to „coś”. Usłyszymy tutaj wiele elektroniki, ale bardzo dobrze zrównoważonej z czego Brytyjczycy już wcześniej zdążyli zasłynąć. Całość oceniłbym na 4/5

 

Komentarze: