
Recenzja albumu “Indefinite” od Brigades
2015 August 12 | AniaLetnia, upalna pogoda, której obecnie teraz doświadczamy, nie zawsze zachęca nas do wyjścia na zewnątrz. Takie dni niewątpliwie umilą nam pop punkowe brzmienia. Całkiem niedawno na rynku muzycznym pojawiła się nowa kapela – Brigades. Piątka muzyków z Karoliny Południowej wydała właśnie swój debiutancki album zatytułowany “Indefinite”. Ostatnimi czasy jednak granica pomiędzy pop punkiem, a hardcorem coraz bardziej się zaciera, co pokazują nam takie kapele jak Four Year Strong, czy A Day To Remember. Teraz młodzi muzycy z Brigades postanawiają powielić ten trend.
Nowy album Amerykanów otwiera tytułowy utwór, czyli “Indefinite”. Zaczyna się naprawdę spokojnie i melodyjnie, jednak im dłużej słuchamy tej piosenki, to nabiera ona mocy i energii. Jest w niej wszystko to, czego oczekujemy od pop punku, do którego dodano odrobinę post-hardcore’owego brzmienia, co w całości brzmi naprawdę świetnie. Aż sama jestem tym zaskoczona. Kawałek ten świetnie pokazuje nam to, czego możemy spodziewać się po tej płycie. W tym wypadku chce się przesłuchać aż kolejnego numeru, którym jest “Knife Dance”. Ten kawałek jak i chociażby “Undertow” mimo posiadanej pozytywnej energii, pokazują także w sobie odrobinę ciemnej mocy, w której możemy usłyszeć niewątpliwie bardziej alternatywne brzmienia. Nie jest to “czysty” pop punk, który znają chociażby fani All Time Low, czy Sum 41. Na płycie jednak nie brakuje także tych w pełni radosnych kawałków. Wystarczy spojrzeć na numer trzy na płycie “The Difference”, by poczuć tę radość i letni klimat. Sam refren także szybko wpada w ucho i sprawia, że ta piosenka ma “to coś”.
Na tym krążku muzycy pokazują także swoją mocniejszą nieco bardziej alternatywną stronę. Wystarczy posłuchać kawałka “Foxholes and Deatheads”. Mamy tutaj nie tylko czyste wokale, ale także sporo screamu w porównaniu z innymi utworami na tej płycie. Piosenka jest chyba jedną z moich ulubionych na tym nagraniu. Klimatem nieco przypomina Pierce The Veil, jednak z mniej irytującym wokalem i jest bardziej przyjemna dla ucha. Druga połowa albumu nadal pokazuje nam bardziej pop punkową stronę zespołu wymieszaną z odrobiną alternatywy, jednak brakuje jej tego czegoś, co nadaje ostrości i agresji utworom. Wyjątkiem wydaje się być kawałek “Running Blind”, który pokazuje nam to, jak w całości powinien brzmieć ten longplay. Drugim wyjątkiem jest akustyczna ballada “My Last Heart Attack”, która pokazuje bardziej refleksyjną i emocjonalną stronę grupy.
Na “Indefinite” nie brakuje melodyjnych refrenów, które szybko wpadają w ucho. Wystarczy spojrzeć na numery takie jak: “Undertow”, czy “Fundamentals Of Being Sentimental”. Zarówno teksty piosenek jak i partie instrumentalne stoją na płycie na dobrym poziomie. Wspomniane już “Undertow” oraz zamykające album “Cyanide Chase” pokazują nam, że można napisać piosenkę z naprawdę dobrą strukturą, która nie jest powtarzalna i wyróżnia się na tle innych.
Słuchając po raz pierwszy tej płyty, można stwierdzić, że wszystkie piosenki brzmią na niej jednakowo, jednak tak naprawdę każda z nich ma zupełnie inny wydźwięk. Mamy tutaj pełen repertuar: od spokojnych ballad, przez wesołe brzmienia aż po te bardziej hardcore’owe. Ja osobiście wolałabym, by było więcej piosenek z przysłowiowym “pazurem”, gdyż te mocniejsze kawałki są niewątpliwym atutem tej kapeli. Mam nadzieję, że na swoich kolejnych płytach dadzą więcej agresywnych numerów. Mimo tego album jest jak najbardziej solidny i godny polecenia, dlatego też otrzymuje ocenę dobrą.