#2015 – 10 Najlepszych wydawnictw tego roku #1
2015 December 28 | SylwiaZbliżamy się powoli do końca roku, a czym że byłby grudzień bez wszelkiego rodzaju podsumowań? Tak więc idąc za modą przedstawiamy nasze zestawienia 10 najlepszych wydawnictw, a także jedną wspólną listę tych, po które absolutnie nie warto sięgać. Ze względu na sporą zawartość treści nasze podsumowanie podzieliliśmy na trzy osobne części, poniżej znajdziecie pierwszą z nich, a kolejne dwie pojawią się w najbliższym czasie.
10 Najlepszych Albumów – Sylwia
Muszę przyznać, że w teorii wybranie dziesięciu krążków, najlepszych w danym roku brzmi prosto i banalnie. W praktyce selekcja okazała się na tyle ciężka, że mogłabym stworzyć listę 50 najlepszych albumów a i tak mogłoby zabraknąć pozycji. Postarałam się jednak i stworzyłam zestawienie najciekawszych tegorocznych wydawnictw, chociaż co prawda bardziej drogą losowania niż faktyczną krytyką. Nadmienię jeszcze, że kolejność nie ma tutaj większego znaczenia, po prostu lubię numerki jak każdy człowiek, który miał styczność z matematyką w zbyt dużym zakresie.
#1 Chvrches – Every Open Eye Dawno nie spotkałam się z albumem, który urzekł by mnie do tego stopnia już przy pierwszym odtworzeniu – na dodatek z przypadku (losowe odtwarzanie w iT, no kto tego nie zna). Drugi studyjny krążek szkockiej formacji to jak się okazuje istna kopalnia hitów, podobnych do siebie utworów, a jednak tak różnych, że nie da się przejść… czy raczej usiedzieć przy nich obojętnie. Jestem pewna, że grupa wywoła furorę na przyszłorocznych festiwalach (w tym na Open’erze) – tymczasem polecam jeszcze przed ‘bum ostatecznym’ sprawdzić utwór “Keep You On My Side” i przekonać się samemu, że warto. |
|
#2 Nicolas Jaar – Pomegranates ‘Album’ stworzony przez Amerykanina to nic innego jak alternatywna wersja soundtrack’u do filmu “The Colour of Pomegranates” (1969), reż. Sergei’a Parajano. Być może to sentyment do Darkside, ale nie potrafię uwolnić się od przejmujących melodii, które znalazły się na tym krążku. Wydawnictwo wcisnęło się do tego zestawienia gładko jako muzyka idealna do relaksu przy dobrej książce i kawie (spoiler: np. gdy komuś ścinają głowę). |
|
#3 The Wombats – Glitterbug Jeżeli chodzi o krytyczne podejście do tego albumu, to Brytyjczycy nie wyszli tym wydawnictwem na nowe tory swojej muzycznej kariery, ani nie odbiegli zbytnio od tego co tworzy większość kapel na wyspach. Krążek jednak jest jednym z przyjemniejszych indie-rockowych dokonań w tym dobiegającym końca roku i z przyjemnością co jakiś czas sięgam do niego ponownie, by nacieszyć się chwytliwymi melodiami, które na nim zarejestrowano. |
|
#4 Buried In Verona – Voltures Above, Lions Below By oswoić się z najnowszym krążkiem Australijczyków potrzebowałam nieco więcej czasu niż przy jego poprzednikach… Grupa skierowała się nieco w innym kierunku niż dotychczas i to właśnie to nowe tchnienie w ich muzyce z początku zniechęcające okazało się ostatecznie przyciągać do tego wydawnictwa. Dla tych, którzy jeszcze nie poznali się z nowym BIV polecam sprawdzić kawałek pt. “Hurricane”, trzeci singiel z płyty, który okazał się być wg. mnie tym najlepszym. |
|
#5 Dance Gavin Dance – Instant Gratification W przypadku tego wydawnictwa jedno jest pewne, nie spodoba się ono wszystkim, którzy się na niego natkną. Grupa od samego początku swojego istnienia wzbudzała mieszane uczucia, a obecny wokalista ze swoim charakterystycznym, lekkim głosem tylko podsyca zamieszczanie wśród słuchaczy. Po prostu albo się ten zespół kocha, albo nienawidzi. Ja osobiście jestem z tej pierwszej grupy i pomimo specyficznych rozwiązań muzycznych DGD jeszcze nigdy mnie nie zawiodło. |
|
#6 Fall out Boy – American Beauty/American Psycho Moja lista byłaby bezcelowa i niekompletna gdyby zabrakło na niej najnowszego albumu amerykanów z Fall Out Boy. Kapela, która towarzyszyła mi w ‘buntowniczym okresie’ mojego życia potwierdziła tym wydawnictwem, że można zmienić styl, tworzyć muzykę na pograniczu pop’u i rock’a, a przy tym nadal pozostać na poziomie sprzed lat. Po prostu, mój rok nie byłby taki sam gdybym nie miała okazji podśpiewywać refrenu z kawałka “Uma Thurman”. |
|
#7 Health – Death Magic “Death Magic” to kolejne w tym zestawieniu wydawnictwo będące gratką dla fanów nieco bardziej alternatywnych brzmień. Znajdziemy tutaj zarówno mocniejsze jak i wolniejsze fragmenty, całą masę subtelnej nie przesadzonej elektroniki, a także wokale dobywające się z ‘głębi’. Efektem połączenia wszystkich tych elementów są hipnotyzujące nas utwory, które wprowadzają nas w stan zapomnienia o całym świecie. |
|
#8 I The Mighty – Connector Amerykańska grupa I The Mighty, to chyba jedna z tych ekip, która zdecydowanie nie dostaje takiego zainteresowania od słuchaczy jakie powinna. Gdy ten album ukazał się na rynku dosłownie nie mogłam się od niego oderwać. Każdy fan rockowego brzmienia w połączeniu z męskim, ale jednak lekkim i łatwo przyswajalnym wokalem, odnajdzie w tej płycie coś dla siebie. Chciałabym też zwrócić uwagę na fakt, że formacja ma wyjątkowo dobre teksty – nieco monotematyczne, ale nadal dobre. |
|
#9 John Newman – Revolve I jeszcze jeden krążek nie mający nic wspólnego z założeniami naszej strony – w końcu powiadają jak szaleć to szaleć na całego. Brytyjski wokalista co to strasznie chce być ‘znowu kochany’ (“Love Me Again”) wydał swój drugi album, a ten jak się okazało jest równie dobry jak i ten debiutancki. Tym razem jednak zachęca już do tego by przyjść i samemu zdobyć to czego się chce. (“Come and Get It”).. no gdyby ktoś był chętny. Odchodząc od tytułów to na tym wydawnictwie coś dla siebie znajdą zarówno fani soulowych brzmień jak i zwolennicy nieco lepszego pop’u. |
|
#10 Like Moths To Flames – The Dying Things We Live… Przyznam, że przed wrzuceniem tutaj tej płyty nieco się wahałam, bo znalazłabym kilka albumów na podobnym poziomie. W końcu zdecydowałam się jednak wybrać taką, która nie odstaje od tematyki strony tak jak wiele wcześniejszych pozycji i trafiło na najnowszy album amerykanów. Formacja przewodzona przez Chris’a Roetter’a jeszcze nigdy mnie nie zawiodła i nie inaczej jest w przypadku tego wydawnictwa, chociaż nie specjalnie zmieniają/rozwijają swój styl grania. |
Oczywiście po za wspomnianymi powyżej wydawnictwami w mijającym roku znajdzie się także sporo innych, które są godne polecenia. Pamiętajcie więc by zapoznać się także z “Wilder Mind” autorstwa Mumford & Sons, czy z albumem “What Went Down” od Foals.